piątek, 28 lipca 2017

Co dalej?

Znów nastąpiła długa przerwa. Przyczyn jest na pewno kilka.
Pierwsza podstawowa to na pewno lenistwo, choć obiektywnie rzecz ujmując nie należę do ludzi którzy się nudzą bo zajęć mam zawsze mnóstwo. Oczywiście nie jestem święty i potrafię zmarnować spore ilości czasu na tzw. pierdoły czyli internet (filmiki, kabarety czy czytanie różnych dziwnych rzeczy).
Pisałem już kiedyś o tym, że będąc w domu staram się spędzać jak najwięcej czasu z żoną i z dziećmi a piszę jedynie w nocy. Okazuje się jednak, że tego czasu z nimi jest mi ciągle mało i nie wyrabiam kiedy śpię jedynie kilka godzin na dobę. Nie zrezygnuję z rodziny nigdy dlatego musiałem zrezygnować z czegoś innego. Padło na pisanie.
Kolejna przyczyna to skretynienie społeczne z którym stykamy się każdego dnia. W odniesieniu do mojego pisania, mówię o tym, że nie spotyka się ono z jakimś szerokim odzewem ze strony tych którzy czytają, w przeciwieństwie do bardzo modnych ostatnio fanpage'ów na facebooku na których tysiące użytkowników "like'uje" filmiki czy posty tak naprawdę o niczym bo nie przedstawiające ani żadnych realnych wartości, ani jakiś rzeczy które byłyby ciekawe czy uznawane za nowatorskie. Nie chciałbym tu przytaczać jakiś konkretnych przykładów bo nie chcę im robić dodatkowej reklamy a i sam też trafiam na nie przez znajomych czy rykoszetem i jestem bezmyślnym "followersem". Jest zaledwie kilka takich stron które obserwuję bez żenady ale są to zazwyczaj albo profile stricte satyryczne jak np. https://www.facebook.com/KierowcaTyra/ czy https://www.facebook.com/lysyzkontenerow/ albo po prostu takie normalne bez mizdrzenia się, lansu i intelektualnej mierności - https://www.facebook.com/PrzemekKaszczol/ Szkoda, że jest ich tak mało.
Nie chciałbym żeby to zabrzmiało jak jakieś smęcenie, że świat jest do dupy a ja chcę być ponad tym ale świat jest do dupy i zmierza wciąż w jej głąb a ludzie zdają się tego faktu niezauważać a wręcz cieszyć się bo jest im w tej dupie cieplutko i bezpiecznie, nie zważając na to, że wkoło jest tylko gówno.
Jest jednak stałe grono które czyta to co piszę - są to w większości ludzie którzy mnie znają osobiście czyli rodzina, znajomi bliżsi i dalsi czy znajomi tych znajomych. Cieszy mnie to, że jesteście i jestem Wam wdzięczny za jakikolwiek odzew. Robię to głównie dla Was.
Zlikwidowali roaming (teoretycznie) więc mogę zacząć wrzucać jakieś posty częściej. Będą one przez to krótsze co może wpłynie też pozytywnie bo do poprzednich to trzeba było znaleźć sobie konkretny czas. Teraz będzie krótko i na temat i mam nadzieję regularnie na bieżąco i prosto z trasy.

Pozwólcie, że powstałe zaległości nadrobię głównie fotograficznie bo gdybym miał opisać ostatnie pół roku to potrzebowałbym na to na pewno sporo czasu którego nie mam jak napisałem wcześniej.
Dlatego w telegraficznym skrócie. Firma ta sama choć praca troszkę inna bo jeździmy pod spedycją na stałe. Kierunki to Szwecja-Niemcy i czasami Polska (serwisowanie aut lub inne wyjątki). Czasami wpadnie jakaś Norwegia ale ja, nad czym ubolewam, byłem dotąd raz, w dodatku 8km od granicy ;)
Auto to samo. Dodatki się jakieś pojawiły nawet w postaci chlapaczy przednich i firanek w środku.
Ładunki zazwyczaj ciężkie bo papier, stal, drut, aluminium ale reguły nie ma i ładujemy wszystko co dadzą.
Zapraszam do oglądania zdjęć. Wybrałem ich około setki.


 Jedziemy w góry.





Po rozładunku w Kolonii.



 Pauza weekendowa w okolicach Kolonii.



Wjazd do miasta na załadunek.




Rozładunek w Sztokholmie.




Rozładunek aluminium z odzysku.


Załadunek płyt z przeznaczeniem do Chin.


 Klasyczne Mercedesy spotkane gdzieś w Niemczech. Mercedes Benz W116 i W108/9


Rozładunek płyt w Duisburgu gdzie przeładowano je do kontenera a ten wysłano do Chin.


Polska język trudna.



Załadunek?


Załadunek płyt ze stali nierdzewnej (Szwecja)


Spotkanie z kolegą Dariuszem.


Znów w mieście.


Rozładunek nierdzewki.


Kolejny napotkany klasyk Mercedes-Benz W111 SEB


Załadunek płaskowników.


Kajuta z widokiem na auto (Darka).


Rozładunek płaskowników w fabryce maszyn rolniczych.



Jadą podwozia do nowych Scani.



Kolejne spotkanie z Darkiem.


Volvo z balonem w tle. Kolonia.



Załadunek w Balve (D).


Rozładunek w Norrkoping (S).



Się kolega zblokował.



Kolega Adam mijany gdzieś w Szwecji.


Załadunek w Neunkirchen (D).





 Żeby zapalić w czasie pracy trzeba się zalogować do systemu ;)



Załadunek w Arnhem (S)




Nowe firany.






Załadunek blachy w Kolonii (D).


Pauza weekendowa w Stennungsund (S).



Rozładunek blachy w Halden (N).


Załadunek?


Camper z Azji?



Takie to dziwne rzeczy można dostrzec na innych autach jak się stoi w korku w Bremen (D).


Weekendowe porządki gdzieś w Niemczech.


Załadunek w Neunkirchen (D).


Rozładunek w Staffanstorp w nowobudowanej hali w której magazynowane będą części do BMW.



Załadunek blach do Volvo z przeznaczeniem do Chin.


Rozładunek w Duisburgu.



W cieniu.



Tak to jest jak się jeździ nocą ;)



Załadunek papieru w Safle (S).


Miała być fotka z widoczkiem w tle dla żonki ;)


Nad morzem rowerem Traslovslage (S).




Pauza z kolegą Mihem (owner operatorem z Dolnego Śląska) Pozdrawiam.



I znów nocka, tym razem skandynawska latem (około 1 w nocy). Okolice Jonkoping (S).



Kolejna noc za kółkiem.



Powrót do domu naszym Citankiem na urlop a przede mną harleyowcy w korku przed Koszalinem.


Maluch spotkany w Szwecji to dość rzadki widok Torsaker (S).



Skwarkowa naczepa. Falun (S).


Brak słów. Lagan Rasten Ljungby (S).


Mój przyjaciel Adam ;)


Pauza z Darkiem.


Po bruku do celu.


Nie ma to tamto ;)


Załadunek cegieł. Gozdnica (PL).


Zakładam chlapaki ;)


Na mecie u Foczek ;)

 

Żoneczka i Volvo ;)



PS: Byłbym zapomniał o jeszcze jednej przyczynie mojego zaniechania. Jakoś na wiosnę zgubiłem w Niemczech na parkingu swój telefon służbowy (tzn. telefon był mój ale karta była w nim służbowa) na którym miałem wszystkie zdjęcia od poprzedniego wpisu. Co ciekawe zgubiłem go na parkingu na którym było dość mało aut. Dosyć szybko zorientowałem się, że go nie mam więc przeszedłem się zapytać wszystkich kierowców aut obok których przechodziłem. Żaden z nich nie przyznał się że widział mój telefon. Jako że był to produkt Sony która to firma zapewnia śledzenie zgubionych aparatów to znalazł się on jakiś miesiąc później w Bułgarii w wiosce o nazwie Gecovo. Na parkingu tamtego dnia było tylko jedno jedyne auto z Bułgarii i co ciekawe rozmawiałem z jego kierowcą tak o telefonie jak i nawet pomagałem mu wyjaśnić  pewien problem który miał z parkingowym. Pięknie mi się kolega odwdzięczył.
Gdy zgubiłem ów telefon to korzystałem z mojego prywatnego i nim robiłem zdjęcia. Po kilku tygodniach zaszwankował mi ów aparat. Zaniosłem go do naprawy a tan nie dość, że go nie naprawiono to jeszcze zgubiono moją kartę pamięci - samych opisów byście nie przeżyli więc bez zdjęć nie było sensu tego ciągnąć ;) Za to teraz dostaliście głównie zdjęcia, niestety przez ww. przypadki tylko te z okresu od wiosny do teraz.

4 komentarze:

  1. Warto było czekać :) Może też powinieneś pomyśleć o profilu na fb? Zasięg wpisów byłby o wiele większy niż dotychczas ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślisz że to byłby dobry pomysł?
    Nie wiem czy ja płotka poradzę sobie w tym morzu wszystko wiedzących rekinów transportu? ;-)
    Nie jestem blondynką, nie pokazuję twarzy, nie kręcę filmików na których mówię z "pasją" o niczym, nie wiem wszystkiego - ludzie tego nie kupią B-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam jednak nadzieję, że wpisy będą się nadal tutaj pojawiać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa trasa:) Od dawna zajmujesz się transportem? Ja zaczynam się powoli tym interesować, głównie na wschód. Znalazłem już firmę https://ccrw.pl/certyfikat-zgodnosci-gost-k/ tu załatwiają certyfikacje zgodności właśnie do krajów wschodnich.

    OdpowiedzUsuń